Tym razem ludowa bajka dla dzieci pochodząca z Nigerii w Afryce zachodniej. W moim tłumaczeniu i opracowaniu.
Dawno, dawno temu, żył sobie młody człowiek o imieniu Mamad, znany z tego, że nigdy nie kłamał. Każdy o nim słyszał, nawet ci, którzy mieszkali z dala od jego wioski. Jego talent budził powszechny podziw – każdemu się przecież zdarza nie mówić prawdy, przynajmniej raz na jakiś czas. Niektórzy opowiadają niestworzone historie, innym zdarzają się drobne kłamstewka. Mamad zaś przysiągł zawsze mówić prawdę.
Sława Mamada dotarła w końcu do króla, a ten postanowił go zobaczyć. Rozkazał swoim sługom przyprowadzić go do pałacu. „Niemożliwe, żeby był taki człowiek, który nigdy nie skłamał!” – stwierdził władca.
Gdy Mamad pojawił się przed obliczem króla ten obejrzał go od stóp do głowy. Zdziwił się, bo okazał się zwykłym człowiekiem i niczym specjalnym się nie wyróżniał.
Król spytał: „Czy to prawda, co o tobie mówią?”
„Nie jestem pewien, co masz na myśli.” powiedział Mamad, bo choć wyobrażał sobie, o co mu mogło chodzić, pewności nie miał.
Król po chwili dodał „Twoja prawdomówność. Czy to prawda, co o niej mówią?”
„A co mówią?” – zapytał Mamad.
„Czy to prawda, że nigdy nie skłamałeś?” zapytał król.
„To prawda.” odpowiedział Mamad.
„Powiedz mi, synu…” dodał król, „Czy w przyszłości, też nie zamierzasz kłamać?”
„Nie zamierzam!”, potwierdził zdecydowanie Mamad i rzeczywiście był o tym przekonany.
„Nigdy? W całym swoim życiu?” – dopytywał z niedowierzaniem król.
„Nigdy!” powiedział Mamad. Przysiągł zawsze mówić prawdę i był przekonany, że tak będzie.
Król był pod wrażeniem i potraktował to jako wyzwanie. „Kłamstwo potrafi być podstępne…” – ostrzegł. „Możesz czasami skłamać nawet do końca o tym nie wiedząc. Uważaj!”
Mamad ukłonił się, a król życzył mu powodzenia w życiu i odesłał do domu.
Minęło kilka dni, a król nie mógł przestać myśleć o człowieku, który nigdy nie kłamał. To było niemożliwe, tego był pewien. W końcu wezwał Mamada z powrotem do pałacu. Po spotkaniu z królem jego sława jeszcze bardziej urosła i razem z nim do bram pałacu przyszedł spory tłumek dworzan ciekawych, co się stanie tym razem. Gdy król zobaczył tłum, wyszedł do niego na zewnątrz. Zaprosił Mamada do środka i zaprowadził do stajni pałacowej, a tłumek szedł razem z nimi. W stajni, król odnalazł swojego ulubionego konia i kazał go osiodłać i przygotować do drogi.
Do Mamada powiedział – „Chciałbym zaprosić Cię na kolację. Na razie jednak muszę odwiedzić mojego starego ojca. Wrócę wieczorem. Idź do ogrodów królewskich i odnajdź królową. Powtórz jej o moim wyjeździe i poproś, by na wieczór przygotowała dla wszystkich wystawną ucztę.”
„Jestem gotów być Twoim posłańcem” – Mamad skłonił się królowi.
„Ruszaj więc!” – dodał król i został razem z dworzanami przy stajni zaczął się gotować do drogi.
Gdy tylko Mamad zniknął za rogiem pałacu król zsiadł z konia.
„Nigdzie dzisiaj nie jadę. Wszyscy będziecie świadkami, że zostanę w pałacu. Nasz poczciwy Mamad zaraz skłamie po raz pierwszy w życiu, a wieczorem mu to udowodnimy.” – roześmiał się ucieszony z żartu, który obmyślił.
Mamad dotarł tymczasem do ogrodów, gdzie znalazł królową przycinającą róże. Ukłonił się i powiedział:
„Wasza wysokość! Król przysłał mnie, aby powiedzieć, że zamierza pojechać odwiedzić ojca. Mam też powtórzyć, że masz na wieczór przygotować wystawną ucztę, na której on będzie, o ile rzeczywiście przyjedzie.”
Królowa popatrzyła na Mamada zdziwiona.”Wytłumacz się, młody człowieku. Czy król przyjedzie wieczorem, czy nie? Co to za zagadki?”.
„To nie są zagadki.” – odpowiedział szczerze Mamad. „Widziałem króla wsiadającego na konia i sam słyszałem, gdy powiedział mi, że jedzie zobaczyć ojca. Wspomniał też, że planuje wrócić wieczorem. Czy jednak wyjechał czy nie – nie widziałem. Może tak, może nie.”
Królowa była pod wrażeniem tego, co powiedział młody człowiek. Nie wiedziała do końca, co będzie wieczorem, ale wiedziała, czego może być pewna. Zleciła przygotowanie kolacji i uzbroiła się w cierpliwość ciekawa, co się stanie.
Wieczorem wszyscy – król, królowa, Mamad i tłumek dworzan spotkali się na uczcie. Po zjedzeniu pierwszego dania król wstał i powiedział:
„Słyszeliście pewnie, że jest z nami człowiek, który twierdzi, że nigdy nie kłamie. Nie jest to prawda moja kochana królowo. Dzisiaj właśnie Cię okłamał.” Mówiąc to Król zaśmiał się, a wraz z nim dworzanie.
„A co to było za kłamstwo?” – spytała królowa.
„Powiedział Ci, że pojechałem do ojca, a ja wcale tego nie zrobiłem. Wszyscy tu obecni mogą o tym zaświadczyć.”
Królowa potrząsnęła głową. „Nie! Powtórzył to, co mu powiedziałeś i bardzo dokładnie przekazał to, co sam zobaczył – że wsiadłeś na konia. Dodał też, że nie widział, jak wyjeżdżałeś i nie zapewnił mnie o tym, że na pewno wrócisz na kolację”.
Król i dworzanie zaniemówili na chwilę, układając sobie w głowach to, co usłyszeli. Po tym wznieśli toast za Mamada z gratulacjami. Od tego dnia król, królowa i wszyscy dworzanie zrozumieli, że prawdziwie uczciwy człowiek mówi tylko o tym, czego jest całkowicie pewien, a całkowicie jesteśmy pewni tego, co widzimy na własne oczy.
Pięknie wydana i ilustrowana książka o jeżyku Cyprianie.
Bardzo mądra bajka
Jest tyle błędów, że czytać się tego nie da.
Znajdź tekst w oryginale, przetłumacz, prześlij. Jeśli Ci się nie chce to lub nie potrafisz to nie zabieraj głosu. Ja czytając zrozumiałem treść, mój czteroletni syn też.
Bardzo fajna i nie zgadzam się z komentarz em że te wszystkie bajki są bzdurne i dziwne???
Trele morele
Wszystkie te bajki są bdzurne i dziwaczne.
Wyrwyj że zęba a zobaczysz ?
A co by odpowiedział na pytanie czy istnieje wróżka zębóżka?
Istnieje widzialem na wlasne oczy
kłamał czy nie ;)
A co by powiedział jakby dzieci z przedszkola spytały czy Św. Mikołaj istnieje?
Zgaduję, że powiedziałby, że nigdy go na oczy nie widział. :)
Ciekawa historyjka:) A może po prostu widzimy to, co chcemy zobaczyć…?
Ojojoj, zmysły przekłamują! To, co oczy widzą, zależy od osoby, która patrzy. Taki przykład: koleżanka w prezencie otrzymała piramidkę/odpromiennik z kamienia podobnego do marmuru (różne esy-floresy białe, szare i czarne). Jedna osoba podziwiała, jaki piękny zajączek ułożył się z tych plamek, druga osoba widziała dom z garażem, ja widziałam palgórek, wysoka sosna w chmurach ciemnych – wieczorową porą i na prawo willa… Głowę bym dała, że to widziałam, a to były te same plamki, co koleżanki oglądały – każda z nas chciała się założyć, bo przecież widziała… To samo ze słuchem, każdy przepuszcza przez swoje filtry przekonań… stąd te różnice. Nie wymądrzałam się chyba… Opisałam autentyczne zdarzenie. Teraz rozumiem malarzy obrazów – sama widziałam kolorowe mazaje, kreski z przewagą czerwonego – ten obraz malował mój szwagier i powiedział, że to jest ranny żołnierz na koniu… ani konia, ani człowieka… Już wierzę tytułom obrazów, że autorzy tak właśnie postrzegają…
Pani Elżbieto, bardzo ciekawy temat Pani podjęła. Jak różne potrafią być nasze przekonania nawet dla rzeczy, które wydawałoby się są obiektywnymi prawdami. Podoba mi się Pani przykład z marmurowymi wzorami. Bajka o prawdomównym człowieku to bajka ludowa. Mnie w niej zaintrygował właśnie ten nietypowy jak na bajkę ludową temat. Może wartoby poszukać lub napisać bajkę, która pełniej o sprawie opowie. Przekazanie takich niuansów dzieciom nie jest łatwe. Dziękuję za komentarz!
Witam Pani porównuje przypadek w którym nie mamy pewności co widzimy człowiek który mówiły by tylko prawdę powiedziałby że widzi odbijające się światło natomiast Pani opisuje co przypomina ten kształt i co według PANI on przypomina niestety życie składa się z zer i jedynek czyli coś jest albo czarne albo białe autobus nie jest pociągiem a kanapka bułką radzę trochę logiki w życiu bo nikogo nie oceniam ale wydaje mi się ze jest Pani bardziej „humanistyka” niż „ścisłowcem” bo Pani interpretuje a nie analizuje dziękuję dobranoc
To prawda sam taki jestem prawie…