Dawno, dawno temu mieszkał sobie w miejscowości Tuchów chłop imieniem Barnaba. Stateczny i cierpliwy, kochał naturę i z pszczelarstwa się utrzymywał. Żyło mu się skromnie, ale szczęśliwie. Odkąd jednak kolejne bliźniaczki mu się urodziły coraz trudniej było mu rodzinę utrzymać i koniec z końcem związać.
Było to późnym latem. Jak co wtorek wracał on pod wieczór z targu na rynku gdzie jeździł furmanką by miód ze swojej pasieki sprzedawać. Dojechał do rzeki Białej i już miał most na drugą stronę przejechać, gdy nagle drogę zastąpił mu szczupły jegomość ze spiczastą bródką, ubrany nietypowo, bo w buty z klamerką i czarny fraczek.
Na jego widok koń przy furmance zarżał głośno i spłoszony próbował się cofnąć. Barnaba zareagował jednak szybko, furmankę zatrzymał i grzecznie się przywitał. Ten zerknął na wóz i zawartość, jaką przewoził, uśmiechnął się półgębkiem i zagadał:
– Widzę, że dużo towaru niesprzedanego z targu do domu wieziecie. Co tam macie mości gospodarzu?
Barnaba z furmanki zsiadł i zapasy odsłonił.
– Miód z własnej pasieki wiozę. Te cztery garnce o bursztynowym kolorze to lipowy. Jak ktoś przeziębiony i kaszle to pięknie poty wyciąga i chorobę przepędza. Te trzy o ciemnej, brunatnej barwie to gryczany – na dobry wzrok. Te dwa na końcu wozu, o jasnym, słomkowym kolorze to wielokwiatowy, na serce dobry. – Pokazywał i tłumaczył.
Nieznajomy jegomość widząc takie skarby, aż językiem mlasnął.
– Oj! Przydałoby mi się takiego dobrego miodku.
Uśmiechnął się też zaraz przebiegle i dodał:
– A co powiesz gospodarzu na taką propozycję? Kupię od Ciebie cały miód i do tego trzykroć za niego zapłacę. Zrobię to, jeżeli wyścig ze mną wygrasz.
Przy tym od razu zaczął udawać, że kuleje, żeby Barnabę dodatkowo nabrać. Pewnie się już domyśliliście, że ten dziwnie ubrany jegomość to sam czart był, który okazji do psoty szukał.
– A dokąd mielibyśmy się ścigać?
– A choćby na Furmaniec. – Pokazał na pagórek, który w oddali dobrze było widać.
– Kto tam pierwszy dotrze i stamtąd jakiś świeży kwiatek przyniesie, ten wygra.
– A co jak przegram? – Zapytał rezolutnie chłop.
– Jeżeli przegrasz to mi miód darmo oddasz, a dodatkowo w swojej chałupie mnie przez tydzień gościć będziesz.
Barnaba pomyślał chwilę. Okolicę znał jak własną kieszeń, każdą dróżkę i polny kamień. Wiedział jak skrótem na wzgórze się dostać. Taki duży zarobek za miód też nęcił.
– Niech będzie! Tylko furmankę pod chałupę podwiozę i możemy ruszać. – Zgodził się wreszcie.
Podjechali pod dom Barnaby, który zaraz obok klasztoru Redemtorystów stał i gdzie wyścig miał się zacząć. Pszczelarz wypiął konia z furmanki i osiodłał. Na znak startu wskoczył na niego, piętami zebrał, krzyknął i ruszył pędem pod górę. Diabeł już teraz nie kuśtykał i zaraz również wystartował, chociaż dużo od niego wolniej.
Radość Barnaby była jednak przedwczesna. Gdy tylko za rogiem zniknął czart stuknął obcasem, zmienił się w zająca i tym razem jak błyskawica ruszył za nim. Pszczelarz dotarł galopem na Furmaniec. Nawet na Tatry się nie obejrzał, które tego dnia pięknie nad Tuchowem widać było. Zarwał kwiatek fiołka i pognał z powrotem na dół.
Wszystko to nie trwało nawet dwadzieścia pacierzy i Barnaba na spienionym koniu pod swoją zagrodę podjechał. Jakież było jego zdziwienie, gdy spotkał tam diabła, który już na niego czekał z kwiatem ostu zabranym ze wzgórza.
– Coś wolniutko gospodarzu. Chyba jednak miodek za darmo mi dzisiaj oddasz. – Zaśmiał się.
Barnaba strapił się, ale rezonu nie stracił. Przywiezionego fiołka nawet nie pokazał, ale za to podszedł do jednego ze swoich uli.
– To nie Wy wygraliście wyścig jegomościu. Pszczółki na Furmaniec cały dzień latają i pyszny łąkowy nektar przynoszą. Nie ty byłeś dzisiaj najszybszy, tylko one. Dzięki moim kochanym pszczółkom to ja dzisiaj zakład wygrałem.
Diabeł zaczął protestować.
– Jeżeli sądu nam trzeba to chodźmy, pokłonimy się przed obrazem Matki Boskiej Tuchowskiej. Ona sprawę rozsądzi sprawiedliwie. – Zaproponował Barnaba.
Na to diabeł zgodzić się oczywiście nie mógł. Zębami tylko zgrzytnął jakby kamienie próbował rozgryzać. W końcu jednak do kiesy sięgnął i złote monety za miód zaczął wyciągać.
Barnaba, co dziesiątą monetę z diabelskiej zapłaty odliczył i na ofiarę w kościele przygotował. Ludzie w całym Tuchowie się dziwowali, gdy tyle pieniędzy na tacy w niedzielę zobaczyli. Za resztę zaś dokupił pszczół i uli, tak by z ciężkiej pszczelarskiej pracy całą rodzinę mógł spokojnie już teraz utrzymać.
Jak się Wam podobala bajka o pszczołach?
Pięknie wydana i ilustrowana książka o jeżyku Cyprianie.
Religijny bełkot
Bardzo się ucieszyłam, że jest jakaś bajka z moim kochanym Tuchowem ?
Miał problem ze zbytem ale jak kupił więcej uli to nagle zaczął zarabiać – Nobel z ekonomii dla autora.
Nie ma nic napisanego ze miał problem ze zbytem. Ty masz problem ze zrozumieniem dlatego Nobel dla ciebie.
Piękne, sprytne. Na dodatek znam Tuchów ??
Matka Boska wam przeszkadza? Jak temu z bajki? Nie pilnuj bratku czyjejś dziesięciny, tylko za swoją 1/5 się obejrzyj czy grzecznie wszystko swojemu panu oddałeś.
O matko co za komentarze! Historii trochę ot co! Super opowieść.
A my jesteśmy pszczelarzami i miło jest sobie taką bajeczke poczytać o sprycie pszczelarza i pracowitych i pszczołach. A to że kiedyś dziesiecine płacono to prawda więc nie ma co się oburzać. Takie fakty nikt nie karze teraz tak czynić. Odrobinę historii również się przyda.
Dobrze, że mój syn jest na tyle malutki, że nie zrozumiał tego co czytałam. Dla mnie nauczka, żeby najpierw samej przeczytać. Obrzydliwie indoktrynująca, ociekająca głupim zabobonem bajka. I gratuluję chłopu brak znajomości tematu antykoncepcji. Niedobrze mi od takich farmazonów.
To chyba jakaś przewrażliwiona jesteś, proponuje więcej zabawy z dzieckiem a mniej pieprzenia tutaj głupot
Straszny i bardzo ksenofobiczny komentarz bajka jest bardzo piekna i pouczająca a po za tym opowiadająca o prawdziwym polskim sprycie . Szkoda , ze zgrywa pani taka postępowom . No cóż wyrosła pani na pięknych wartościach a syna chowa na zachodnim gnoju . Przykre
Prawda
Bajka znośna, fajne polskie klimaty, ale te wtręty kościelne żenujące, a reakcja niektórych na wskazanie tego faktu równie żenująca. Bajka ma uczyć dobrych postaw życiowych, a dawanie na tacę dziesięciny… Sorry, nie ze mną takie numery. A dla tych co są tak za , pokażcie mi swoje pity szubrawcy, czy aby na pewno te 10 % daliście na tacę. Jak nie, to proteście zwykli hipokryci
Ale z ciebie głupiec. Nawet tu wtryniasz swoje antyklerykalne 10 groszy
Super bajka. Pozdrawiam z moimi bliźniakami :)
Najważniejsze w tej bajce jest to aby dużo na tacę dawać to nas Matka Boska ode złego uchroni. LITOŚCI!
Każdy może sobie coś „najważniejszego” w każdej bajce wyszukać. Rozumiem, że dla Pana jest to dawanie na tacę. Ja w tej bajce bawiłem się starą konwencją opowieści o sprytnym chłopie i diable. Pozdrawiam!
Litosci to pan potrzebuje
Ten co na tace nic nie daje zawsze najwiecej do powiedzenia ma w tej sprawie. …..piękna opowiesc.
Masakra. Klasyczna bajka o wyścigu w którym nie ma się szans na wygraną i jak można kogoś jednak przechytrzyć, a ten majaczy o dawaniu na tace. Skąd ta wrogość?
lubię