Bzz, bzz, lecą, brzęczą, kręcą się. Oj, oj, gryzą! A fe! Asia wylała soczek na stół. Przyleciały muchy. Usiadły, piją, brudzą. A fe!
– Asiu, weź ścierkę i wytrzyj – powiedziała mama.
– Nie mogę, muchy są straszne, boję się, że mnie ugryzą. Są wstrętne i brudne. Mają takie wielkie oczy. Włożyłam dziś nową, różową sukienkę.
Mama pokręciła głową, wzięła ścierkę i wytarła stół. Odpędziła muchy ręką.
– Muszę pomyśleć o moskitierach. Za dużo much. Jak można się ich bać? Nie rozumiem – mruczała pod nosem mama.
Asia naprawdę bała się much. Budziły w niej odrazę. Mogły ją ugryźć, drażnić, chodzić po nosie, budzić nad ranem. Asia nie lubiła też martwych much. A fe!
Rodzina dziewczynki miała dom i ogród za miastem. Nie można było uniknąć obecności much, po prostu nie. Rodzice traktowali lęk dziewczynki jak dziwactwo małej elegantki. Pięcioletnia królewna może się bać much, a nawet pająków. Niepokój budziło jednak natężenie tego lęku. A co będzie jeśli się jeszcze zwiększy?
– Jak pomóc Asi? – myślała mama.
– Wyrośnie – uspokajał tata. – Potrzebuje rycerza albo robota – obrońcę przed muchami.
Rodzice Asi wybrali się do sklepu i kupili rycerzyka do walki z muchami.
– Proszę, Asiu. To rycerz Jan. Pokona złe muchy. Pomoże mu w tym smok Jacuś – powiedział tata.
Asia popatrzyła na rodziców, potem na rycerzyka i pokręciła głową.
– Przecież to zabawka. Nawet się nie rusza. Jak ma zabić muchy?
– Zabawki żyją, kiedy na nie nie patrzysz, nie ma cię przy nich lub śpisz.
– No nie wiem – wątpiła Asia – zobaczymy.
Mijały dni, nic się nie zmieniało. Asia bała się much, rycerzyk stał na półce gotowy do walki ze złem, ale nie walczył. Smok czekał na rozkaz tuż obok.
– Może weź rycerzyka ze sobą do babci. Jutro pojedziemy tam samochodem. Trzeba dać mu szansę. Może tam zacznie walczyć.
Nazajutrz rodzice i Asia wsiedli do samochodu. Do babci jechało się niecałą godzinę. Dziewczynka lubiła jazdę autem. Uspokajała ją, a nawet usypiała. Najpierw domy, potem łąki, pola, jedno drzewo, drugie drzewo, aż w końcu Asia zasnęła…
– Uwaga, stój! Nie zbliżać się! Ręce do góry! Mam miecz i nie zawaham się go użyć.
Czarna Wiola podniosła ręce do góry. Co miała zrobić? Była bezbronna. Czarny Wiesiek natychmiast stanął przed nią i zasłonił ją własnym ciałem. Wolał zginąć niż pozwolić zabić swoją ukochaną.
– Zabij mnie, rycerzu. Pozwól Wioli odlecieć. Mamy dzieci. Kto je wychowa? Kto przyniesie kryształki rozsypanego przez Asię cukru? Kto umoczy nóżki w wylanej herbacie?
– Zabiję ciebie i ją, a potem dam na pożarcie smokowi Jacusiowi – krzyczał rycerz Jan.
Czarna Wiola omdlewała ze strachu. Czarny Wiesiek tracił nadzieję na ocalenie, widząc oblicze strasznego rycerza. To koniec! Mucha to nie osa. Może uciekać i nic więcej.
Rycerz uniósł straszny miecz. Świat kręcił się dookoła. Kolory znikały. Wszędzie rozlewał się mrok.
– Koniec! Wstawaj Asiu, obudź się, babcia stoi przed domem. Czeka na nas.
– Mama, babcia, a gdzie Czarna Wiola i jej ukochany? – myślała przerażona Asia.
Jakieś dwie muchy chodziły po szybie w samochodzie.
– Żyją – pomyślała Asia. Pierwszy raz poczuła ulgę, widząc muchy.
Od tego czasu Asia zmieniła swój stosunek do much. Przestała się ich bać.
– Rycerz Jan pomógł – powiedział tata. – A nie mówiłem?
O autorce
Pani Celina Zubrycka – od lat nauczyciel języka polskiego w szkole podstawowej, od września też bibliotekarz. Od niedawna również zafascynowana bajkami terapeutycznymi. Prywatnie mama dziewiętnastoletniej Izabeli i siedmioletniego Ignacego. Po pracy zamiłowana w ogrodnictwie, florystyce i malarstwie. Zastanawia się niezmiennie, co jeszcze zrobić, żeby było piękniej.
Pięknie wydana i ilustrowana książka o jeżyku Cyprianie.
Nie podoba mi się. Nie jest to bajka dla małych dzieci a napewno nie zasypianka.
Super baja, moja dziewczyna przestała bać się much i zasypia z uśmiechem na ustach.
Gorące pozdrowienia i słowa uznania dla uzdolnionej autorki Pani Celiny Zubryckiej oraz dla pracowitych moderatorów strony bajki-zasypianki.
Czytając niektóre komentarze mam wrażenie, że ludzie hodują muchy, kochają je, karmią i troszczą się o nie… Paranoja ludzie… Zabijanie much nie jest czymś nadzwyczajnym, autorka nie pisze o zabijaniu kotów czy chomików, tylko wstrętny, namolnych muszysk, które w rezultacie i tak przeżyły atak rycerza. Mój syn uwielbia tą bajkę i sam się jej domaga. Usypia z 2 minutki.
Dziękujemy.
Gdy doszłam do połowy bajki, ucieszyłam się, że moje dziecko jest noworodkiem i nie rozumie jeszcze o czym czytam.
Zbyt bezlitosna ta usypianka.
Terapeutyczna bajka? Taka ilość negatywnych słów źle się odbija w głowie zwłaszcza dziecka o zwłaszcza usypiajacego
Świetna bajka. Moi synowie w połowie czytania odpłyneli.?
„Zabawki żyją, kiedy na nie nie patrzysz, nie ma cię przy nich lub śpisz” – okłamujemy dzieci na każdym kroku, ale żądamy żeby mówiły prawdę. Mikołaj przynoszący prezenty, bocian przynoszący dzieci, to standardowe kłamstwa………ale jakie urocze prawda?
Moja córka nigdy nie jest okłamywana. Wie że Mikołaj nie istnieje, że nie ma wróżki zębuszki itp.
Świetna bajka! Rozśmieszyła nas przed snem. Dzieci zasypiały wręcz z uśmiechami na buziach!
Superoska bajka! Moja pietnastoletnia curcia się nie bała tylko przy puencie chciała dalej żartować
To byloby dziwne jakby 15-latka sie bajki bala ? W tym wieku ma sie juz inne rzeczy w glowie ..
Fajna bajka. Z morałem. Czego chcieć więcej?
Witam serdeczenie wszystkich czytelników bajek zasypiajek. Właśnie skończyłem czytać bajkę o Asi i muchach swojej 18 letniej dziewczynie ktora w połowie zaczela chrapac jak zajonc. Codziennie gdy wracam pijany A ona na mnie czeka z wałkiem w reku zdenerwowana ze nie było mnie w domu 15 minut zaczynam czytać bajkę zasypiajke i… nim sie obejrzę ona wtulona w ścianę spi spokojnie przykuta do kaloryfera. Kocham ja mocno i zawsze lubię wracac do bajek zasypiajek mimo że mam 68 lat, pozdrawiam
Super bajka mój 4letni synek magicznie usnal w połowie bajki dziękuje