4.3
(4)

Na gospodarstwie Jegomościa prace polowe wrzały pełną parą. Był właśnie okres żniw, więc pracy było bez liku. Romek i Rudzielec prawie się nie rozstawali, bo od rana do wieczora zadań im nie brakowało. Któregoś poranka Wacek wyskoczył do sklepu po wodę gazowaną i przy okazji zakupów zobaczył ogłoszenie o organizowanych dożynkach. Przy tej okazji miały się odbyć zawody na najlepszego traktorzystę. Udział można było wziąć na własnych maszynach. Opis konkurencji miał być wkrótce ogłoszony, a zgłaszać chęć udziału można było w sklepie. Oczy Wacka zaiskrzyły z podekscytowania i nie zwlekając zgłosił swój udział wraz z Romkiem. Pędząc do domu, śpieszył się, żeby o całej sprawie opowiedzieć rodzicom i siostrzyczce, ale przede wszystkim nie mógł się doczekać reakcji Romka. Wpadłszy do domu jak huragan, krzyknął:

czerwony traktor

– Mamo, Tato, biorę udział w zawodach na dożynkach, zgłosiłem siebie i Romka.
– Powoli – powiedział Jegomość – kiedy?
– We wrześniu. Będziemy rywalizować z Romkiem o miano najlepszego traktorzysty w gminie.
– No, nieźle, co ty na to, moja droga? – Tata zapytał mamę.
– Jestem dumna i będziemy za ciebie trzymać kciuki, Wacuś. Prawda, Krysiu?
– O tak! Tak! Tak! Ja już trzymam! Patrz, braciszku – powiedziała mała Krysia, wyciągając zaciśnięte piąstki.

Tak w radosnej atmosferze rodzinka zjadła śniadanie, a Jegomość rozdzielił zadania na dziś, mówiąc:
– Wacek, weźmiesz Romka i pożyczysz od sąsiada prasę do słomy. Będziesz dziś prasował słomę na zachodnim stoku po jęczmieniu, a po południu przeniesiesz się na słomę po pszenicy i pszenżycie. Musimy opanować te pola, bo prasę mamy tylko na dziś. Już dzwoniłem do Zbyszka. Wszystko załatwione. Ja z mamą i z małą Krysią będziemy zwozić słomę Ciapkiem.

Wacek żwawo wskoczył za kierownicę Romka i od razu zagadał:

– Cześć, stary! Zgłosiłem nas do zawodów na dożynkach. Będziemy rywalizować z innymi rolnikami o miano najlepszego traktorzysty w gminie. Co ty na to? – mówiąc to, już wyjeżdżał z posesji, kierując się do sąsiada Zbyszka.

Romek, gdyby mógł, to gwizdnąłby z wrażenia, ale że nie potrafił, to po prostu zatrąbił, czym zwrócił uwagę Jegomościa. „Na co on trąbi?” ? pomyślał tata, ale po chwili machnąwszy ręką, poszedł do Ciapka. „Pewnie, na kury” ? przemknęło mu przez myśl.

Tymczasem w kabinie Romka emocje sięgały zenitu. Wyświetlacz raz po raz migał z różnymi pytaniami, które traktorek kierował do swojego przyjaciela. „Gdzie? Kiedy? Jakie będą konkurencje?” Na co Wacek sumiennie odpowiadał. W ten sposób minęła im droga do sąsiada. Dopiero na miejscu Romek dowiedział się, jak ciężka czeka ich praca. Z prasą to nie przelewki. Trzeba wprawić w ruch maszynerię, która potężnym tłokiem ugniata słomę, tworząc z niej zgrabne kosteczki powiązane sznurkiem nylonowym. Lecz nasz Romek, podekscytowany myślą o zawodach, czuł w sobie moc i nie straszna mu była praca z prasą Magdą – jak się okazało po podpięciu maszyny. Przedstawiła się ona Romkowi, kiedy Wacek rozmawiał ze Zbyszkiem. Nie wiedziała, że Wacek jest wtajemniczony w świat maszyn rolniczych.

– Cześć. Jestem Romek, a ten rudy to Wacek. Mój najlepszy przyjaciel. On zna nasze tajemnice.
– Jak to? – Magda aż podskoczyła na swych balonowych kołach – to niebywałe – bąknęła obruszona, lecz traktorek miał zbyt dobry humor, by mu popsuły go fochy jakiejś tam prasy.

Traktorek, chłopiec, a także prasa Magda od godziny już pracowali na zachodnim polu, prasując słomę po jęczmieniu, a efektem ich pracy była duża połać ścierniska, na którym leżały foremne i poukładane w równych odstępach kostki słomy. W oddali było już widać Ciapka z długą przyczepą i krzątającego się wokół niej człowieka. Druga postać krzątała się na przyczepie – to Jegomość z mamą zbierali słomę.

– O! Rodzice zaczęli już zwozić baliki słomy ? powiedział Wacek.
– Już tutaj prawie kończymy. Co dalej? ? odpowiedział Romek.

Magda z wielką ciekawością przysłuchiwała się konwersacji dwóch przyjaciół i już od dawna chciała dołączyć do rozmowy, lecz w obawie przed człowiekiem starała się pracować w ciszy. Jednak nie wytrzymała i trochę z ciekawości bezwiednie wtrąciła się do rozmowy.

– No właśnie, co dalej? – dziwna sprawa. Po raz pierwszy miała miejsce taka sytuacja: na wyświetlaczu traktorka pojawiło się to pytanie z dopiskiem „Magda”. W kabinie ucichło, Wacek zaskoczony zaniemówił. Romka też zdziwiła ta sytuacja. Ta dziwna cisza uświadomiła prasie, co się stało.

traktor sad

– Ups – dodała.
– Kochana. Ty możesz z nami rozmawiać! Nie tylko ze mną, ale z Wackiem też, za pomocą mojego wyświetlacza. Ciekawe, jak to jest możliwe.
– To przez ciebie, głuptasie. Przecież wiesz, że jesteś wyjątkowy. Pewnie dlatego podpięte do ciebie maszyny, korzystając z tego magicznego łącza, mogą się ze mną komunikować! Wiesz, jakie nam to daje możliwości? – powiedział Wacek z roześmianą miną – no, ale zaspokajając waszą ciekawość, jedziemy jeszcze sprasować słomę po pszenicy i pszenżycie. Musimy tylko przejechać kawałek wąwozem na drugie pole.

– Super! Lubię tę drogę – odpowiedział Romek.
– Ja też – wtrąciła Magda nieśmiało.
– No to super. Zaraz zjeżdżamy do wąwozu – zakończył Wacek. Na kolejnym polu podczas pracy dwaj przyjaciele i ich nowa znajoma debatowali wspólnie nad możliwymi konkurencjami i koniecznymi przygotowaniami. Nawet zaczęli ćwiczyć.
– Na pewno będzie slalom między przeszkodami – podrzuciła Magda.
– O! Na pewno – powiedział Wacek i dodał ? hej, mam świetną myśl! Wykorzystajmy baliki słomy jako przeszkody. Z obciążeniem, jakie daje prasa, mamy dodatkowe utrudnienia!
– Świetny pomysł – zawtórowały maszyny i przyjaciele, przerywając pracę, natychmiast wcielili w życie pomysł chłopca. Wacek ustawił Romka z Magdą na początku stumetrowego pola wypełnionego balikami słomy i powiedział:
– No, stary. Na pewno liczyć się będzie czas przejazdu. Gaz do dechy i naprzód!

Romkowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Składzik wystrzelił z miejsca, zaczynając lawirować slalomem pomiędzy balikami, a Magda, bujając się na boki na swych balonowych kołach, krzyczała, zagrzewając Romka:

– Jupi! Dawaj szybciej! – Najprawdopodobniej była to pierwsza i ostatnia taka jej przejażdżka, bo przecież prasa nie do tego służy. Ale kto przyjaciołom zabroni dobrze się bawić? Jednak zabawa nie trwała długo, bo wnet przyszło opamiętanie u Wacka, który przypomniał sobie słowa taty: „Prasę mamy tylko na dziś, więc musimy ogarnąć te pola.”

– Dobrze, kochani, wracamy do pracy – zadecydował, po czym skierował traktorek na pokos słomy i kontynuowali pracę. Po przejechaniu dwóch pokosów na wyświetlaczu pojawił się napis: „Hej Wacku, sznurek mi się kończy – Magda.”
– No widzisz, stary? Mówiłem, że ta możliwość komunikacji z maszynami daje duże możliwości! Teraz wiem, że sznurek się kończy. Zapobiegnie to sytuacji, w której wyskakiwałyby niezwiązane baliki – a do Magdy rzekł:
– Ok, dzięki, stara. Już podmieniam na nowy.

Po tej wymianie zdań Rudzielec szybko wymienił sznurek i dokończyli pracę. Pod wieczór wszyscy zmęczeni wracali do gospodarstwa w ciszy, lecz tego dnia w garażu Romek, Ciapek, przyczepa oraz kosiarka długo jeszcze rozmawiali. Rozprawiali na temat zawodów i tego, co ich jeszcze bardziej intrygowało – komunikacji z maszynami podpiętymi do Romka. Być może Ciapek też miał takie możliwości, lecz nie miał wyświetlacza jako traktor starszej konstrukcji. Poza tym to Romek i Wacek byli wyjątkowi.

Nazajutrz miał być wywieszony plan zawodów i konkurencji. Czy jesteście ciekawi, w jakich konkurencjach zmierzą się Wacek i Romek? A może sami macie jakieś pomysły, drogie dzieci?

Już późno, a Wy dalej nie możecie zasnąć? Zamów pięknie wydaną i ilustrowaną książkę zasypiankami.

Tylko tutaj – prawdziwe bajki zasypianki!

O Autorze
Arkadiusz Śliwa to 44-letni Tata dwójki wspaniałych dzieciaków Filipka i Amelki. Mieszka wraz z żoną i dziećmi w małej wiosce w okolicy Buska-Zdroju. Z zawodu jest spawaczem. Opowiadając bajki kontynuuje tradycje rodzinne. Uwielbiał bajki opowiadane kiedyś przez jego dziadka. Inspiracją są dla niego też książki, szczególnie przygodowe. Jako dziecko fascynował się przygodami Tomka Wilmowskiego z książek Alfreda Szklarskiego oraz historiami opisanymi przez takich autorów jak Jack London i James Oliwier Curwood. 

Jak się podobała bajka?