4.6
(122)

To jest bajka terapeutyczna napisana by pomóc dziecku w smutku po stracie kogoś lub czegoś bliskiego. Jest napisana specjalnie dla małego Eryka i jego kochającej Mamy. Pomyśl… Może też pomóc Twojemu bliskiemu. Napisałem już sporo o bajkach terapeutycznych. Zapraszam Cię do przeczytania czym są bajki, które leczą i o tym jak tworzyć bajki terapeutyczne. A teraz zapraszam do czytania.

Był wiosenny wieczór i mały Wojtuś położył się właśnie do łóżeczka. W wieczornej ciszy, daleko za oknem słychać było odległe dźwięki przejeżdżającego pociągu. Chłopiec zasłuchał się… Tu-du, tu-du, tu-du…. Uwielbiał te dźwięki. W ogóle bardzo lubił pociągi – miał jeden nieduży plastikowy, którym się lubił bawić… rysował pociągi… A jak chodzili z Mamą na spacer to lubił przyglądać się im na torach – jak mknęły ze stukotem po szynach.

Teraz jednak nawet dźwięki pociągu nie mogły go rozweselić. Tego dnia była niedziela i zwykle w taki dzień chodził do babci i dziadka na obiad. A dzisiaj tam nie był. A dziadka to już nigdy nie zobaczy – bo przecież nie żyje. Na myśl o tym, zrobiło mu się tak smutno, że zaczął cicho płakać.

Płakał cichutko bo nie chciał, żeby w tym momencie Mama przyszła. Jak przychodziła to zawsze uciszała go i prosiła żeby już przestał… A jak tu się nie rozpłakać… Bo to nie wszystko. Jeszcze dodatkowo przenieśli się ostatnio do innego mieszkania, a tamto stare mieszkanie Wojtuś dużo bardziej lubił… I miał tam własny pokój… A teraz go nie ma… Tyle ostatnio stracił…

Nagle chłopczykowi zdawało się, że słyszy cichy szept. Nie był pewien co to było. Rozejrzał się po ciemnym pokoju. W rogu pokoju zobaczył szczurka, który stał przy swoim domku i jakby chciał coś do niego powiedzieć. Ten szczurek to było ulubione zwierzątko Wojtusia. Jego dobry przyjaciel. Ale przecież on nie umiał mówić. W każdym razie nigdy go jeszcze mówiącego nie widział.

Chłopiec się jeszcze trochę przyglądał zdziwiony, ale już po chwili był pewien. Jego szczurek chciał coś do niego powiedzieć. Podszedł cichutko i wziął go na ręce. Wrócił z nim do łóżeczka i usiedli przykrywając się kołdrą.

– Dlaczego płaczesz? – usłyszał teraz wyraźnie
– Płaczę bo jest mi smutno – odpowiedział
– A dlaczego Ci smutno? – dopytywał się szczurek

Wojtuś westchnął głęboko, a potem zaczął mówić. Opowiedział o tym wszystkim, za czym dzisiaj tęsknił. O dziadku i babci, o przeprowadzce, o własnym pokoiku. O tych wszystkich rzeczach, które ostatnio stracił. Gdy tak mówił to z jednej strony było mu smutno jak sobie to wszystko przypominał. Z drugiej jednak cieplej mu było na sercu, gdy widział jak szczurek słucha go uważnie i kiwa głową ze zrozumieniem.

Kiedy skończył, szczurek położył swoją małą łapkę na jego ręce, spojrzał mu w oczy i zaczął mówić:
– Ja już kiedyś spotkałem kogoś kto tak wiele stracił i tak się smucił. Jeżeli chcesz, to Ci o tym opowiem. To było wtedy gdy mieszkałem z rodzicami w norce na brzegu lasu. Nasza norka była tuż pod wysokim drzewem. Pewnego wieczora, gdy zaczynała już się zima siedziałem sobie u podstawy tego drzewa. Nagle usłyszałem ciche zawodzenie i jakby płacz, które dochodziło gdzieś z góry. Byłem strasznie zaskoczony gdy zobaczyłem, że to właśnie to drzewo płakało.
– Dlaczego płaczesz – zapytałem
– Miałem na sobie tyle pięknych liści – były tylko moje… urosły tak pięknie… były dla mnie jak dzieci… I teraz wszystkie już opadły i nie mam ani jednego – usłyszałem – Płaczę za nimi i jest mi coraz bardziej zimno – nie wiem co teraz będzie. To okropne…

– No jak to? – chłopczyk przerwał zdziwiony – Przecież wszystkie drzewa tracą liście na zimę – tak jest każdej jesieni!
– Ty to wiesz i ja też to wiem – odpowiedział szczurek – Ale jak ktoś straci coś co bardzo kocha – to bardzo rozpacza. Jest mu wtedy tak strasznie smutno, że kłopoty wydają się go przytłaczać i nie mieć końca.

Szczurek wspominał dalej:
– Mój Tata wtedy to usłyszał i wiesz co powiedział? Powiedział coś co mnie na początku bardzo zdziwiło. Powiedział do drzewa, że to dobrze że ono płacze. Bo jak stracimy coś co kochamy to zawsze jesteśmy smutni i płaczemy. Wszyscy tak robią. Niektórzy leżą w łóżeczku pod kołderką i płaczą do poduszki… Inni chowają się tak, by ich nikt nie usłyszał i nie zobaczył… Jeszcze inni robią to tak głośno, że cały las ich słyszy. Smucą się wszyscy, bez wyjątku! Bo jak tak płaczemy, to w ten sposób żegnamy to co kochaliśmy. A jak to pożegnamy, to dopiero wtedy możemy dostrzec i przywitać coś nowego. Coś co na nas czeka i co do nas idzie.

I Tata dalej mówił do drzewa:
– Teraz jest zima i straciłeś wszystkie liście. Ale zima – nawet najdłuższa i najbardziej mroźna i mroczna – zawsze się kiedyś kończy. I jak się już będzie kończyła, to bądź gotowe. Wyczuj moment kiedy już wyjdzie ciepłe słońce wiosny i wystaw wszystkie swoje konary, gałęzie i gałązki do tego słońca. A wtedy wypuścisz jeszcze wspanialsze liście i jeszcze piękniej zakwitniesz. – Tak mój Tata powiedział do drzewa…

Przez chwilę nic nie mówili, a Wojtuś zastanawiał się nad tym co usłyszał. W końcu spytał:
– A Ty? Czy Ty coś straciłeś?

Szczurek zamilkł na chwilę i zamyślił się. Dopiero po chwili zaczął mówić.
– Opowiadałem Ci, że mieszkałem w norce na brzegu lasu. Była tam ze mną cała moja rodzina – rodzice, bracia i siostry. Miałem tam też własny pokoik. Jego ściany były niebieskie i ozdobione rysunkami żółtego serka. Uwielbiałem to miejsce i ten pokoik.
– Pewnego dnia, kiedy była piękna pogoda, poszedłem na spacer w kierunku rzeczki. I wtedy to się stało. Gdy odszedłem już kawałek od norki usłyszałem nagle głośny trzask i znalazłem się w ciemności. Piszczałem i drapałem, ale nic nie mogłem zrobić – byłem w pułapce.
– Nie wiem nawet ile czasu byłem w ciemnościach. W pewnym momencie zobaczyłem jasne światło, ktoś chwycił mnie i przełożył do klatki. Tam siedziałem przez kilka dni. Płakałem za moją rodziną, płakałem za moją norką i moim pokoikiem. To było straszne. Wydawało mi się, że już nic dobrego mnie nigdy nie spotka…

– Pewnego dnia klatka otworzyła się i ktoś do niej zajrzał. Zobaczyłem twarz chłopca, który się do mnie uśmiechnął. Chyba Ty też go znasz… – dodał szczurek uśmiechając się i przymykając jedno oczko.

Wojtuś najpierw nie rozumiał, ale już po chwili też się uśmiechnął.
– To byłem ja?

Przyjaciel pokiwał głową.

– Pamiętam jak Ciebie zobaczyłem pierwszy raz… – powiedział chłopiec – Wyglądałeś na bardzo wystraszonego i smutnego – jakbyś chciał schować się pod ziemię. Przez kilka dni siedziałeś tylko w rogu swojego domku i popiskiwałeś cicho. Ty wtedy płakałeś?

Szczurek znowu pokiwał głową.
– Teraz rozumiesz mnie… Płakałem za moją norką i moją rodziną. Tak jak Tata wtedy powiedział… Tym płaczem się z tym wszystkim żegnałem… I pewnego dnia wyszedłem z domku i zobaczyłem jak się do mnie uśmiechasz. Wtedy ja też się uśmiechnąłem – przywitałem się z Tobą, a Ty wziąłeś mnie na ręce.

– Lubię mój domek tutaj. Nie mam ścian z rysunkami żółtego sera, ale mam tyle innych wspaniałych rzeczy. I co najważniejsze mam Ciebie – mojego najlepszego przyjaciela. To Wy teraz jesteście moją rodziną i jestem tutaj szczęśliwy.

Wojtuś przytulił szczurka, a ten otarł się swoim pyszczkiem o jego policzek. Uśmiechnęli się do siebie – poczuli się lekko i radośnie. Chłopiec ziewnął szeroko i przeciągnął się.

– To chyba czas już spać? – powiedział szczurek wesoło.

Wojtuś coś sobie jeszcze przypomniał.
– Jest coś co mnie zawsze ciekawiło, a nigdy nie mogłem Cię zapytać. Czy Ty jesteś biały w ciemne łatki? Czy raczej ciemny w białe łatki?

Słysząc to szczurek zaczął się śmiać.
– Zdradzę Ci sekret – powiedział – Tak na prawdę to ja jestem niebieski. Tylko mam bardzo dużo łatek – jasnych i ciemnych.

Chwilę się jeszcze razem śmieli, po czym Wojtuś odniósł przyjaciela do jego domku, jeszcze raz przytulił i tam postawił. Wrócił i położył się wygodnie w łóżeczku. Tego dnia zasnął z szerokim uśmiechem na twarzy.

Rano obudził się bardzo wcześnie. Wstał szybciutko i podbiegł do okna. Gdy wyjrzał, zobaczył przez okno poranne, wiosenne słońce oświetlające podwórko. Niedaleko okna rosło drzewo. Zawsze je tam widywał. Jak to po zimie było jeszcze zupełnie bez liści, zmarznięte i pokryte porannym szronem.

Ale Wojtuś tym razem wyraźnie widział jak padają na nie ciepłe, wiosenne promienie słoneczne. A drzewo z całej siły wyciąga do nich konary i gałęzie. Pręży się i przeciąga. I czuje, że już niedługo wypuści mnóstwo wspaniałych, zielonych listków.

Chłopiec roześmiał się, zamachał do szczurka, który właśnie wychodził ze swojego domku i pobiegł w podskokach do kuchni do Mamy. Chciał poprosić ją żeby razem wyszli na podwórko i zobaczyli jak wszystko budzi się do wiosny i do życia! I jak wspaniały dzień czeka na nich dzisiaj!

4.6
(122)

Już jest! Pięknie wydana i ilustrowana książka z opowieściami o jeżyku Cyprianie i jego leśnych przyjaciołach.

Jak się podobała bajka?

4.6
(122)

Jak się podobała bajka?

4.6
(122)

Zrób sobie i bliskim prezent – zamów książkę z bajkami zasypiankami!

Jak się podobała bajka?

Jak się podobała bajka?

25 KOMENTARZY

  1. Ja tez mam prośbę mój mąż zmarł 3 mc temu i muj 5 letni syn bardzo to przeżywa mówi ze tez chce umrzeć i iść do nieba do taty , nie radzę sobie z tym proszę o bajkę dzięki której będzie mu łatwiej zrozumieć

  2. Czytając miałam łzy w oczach. Piękna bajka, głęboka i przemyślana w każdym słowie. Niesamowicie Pan opisał tak trudne i smutne przeżycia, ma Pan wielki talent. Mam 3letniego synka i myślę że będziemy stałymi bywalcami Pana strony;) Pozdrawiam serdecznie!

  3. Pozdrawiam oczywiście zarówno Autora, jak i Eryka i jego Mamę, a także wszystkich, którzy tu zaglądają. Może uda mi się kiedyś stworzyć bajkę dla naszego synka, a może też i dla innych dzieci.

  4. Znalazłam Pana stronę niedawno i całkiem nieprzypadkiem… Szukałam bajek-zasypianek dla naszego synka – ma dopiero roczek (dokładnie jutro) ale już od pewnego czasu lubi zasypiać jak mu się coś opowiada, czyta. Nie zawsze jednak mu się udaje… stąd poszukiwania innych bajek niż te, które mamy w domu.
    Przeczytałam tą bajkę i.. jeszcze mam łzy na policzkach… jest piękna i myślę, że dla Eryka naprawdę była bardzo ważna. Gratuluję Panu tego, co Pan robi!
    Pozdrawiam serdecznie.

  5. jestem pod wrazniem. a ja też mam prośbę do pana , mam synka który ma prawie 3 latka i córka ma lat 9. czy mógłby pan stworzyc dla nich wspólną bajkę, tak żeby się zrozumieli że mają siebie. Córka często jak coś robi np. wycina to nie pokaże braciszkowi jak to się robi nie wytłumaczy mu co robi tylko od razu go wygania i jest wielki płacz. aha i jeszcze jedno mam 3 siostry i one też mają dzieci w takim wieku. Mój synek jest bardzo zazdrosny o inne dzieci , a zwłaszcza o jednego młodszego kuzyna ,który ma niecałe 2latka. od czasu gdy jeden dzień się nim zajmowałam(on jeszcze nie chodził) to mój syn zaczął go popychac. Cały czs mu tłumacze że tak nie wolno, ale ma takie dni że nikt nie może koło niego przejś. Chciaż teraz już mniej ale jeszcze się zdarza..

  6. Mija juz ponad tydzień jak Eryk usłyszał bajke napisaną dla niego przez Pana. Od tamtej pory niezasypia już płacząc,można powiedziec ze nie teskni za tym co stracił,jesli zobaczy coś co mu przypomina to za czym jeszcze niedawno tak tesknił to niejesst smutny,lecz wlasnie raczej zamyślony,a czasem wręcz sie cieszy,ze to było dawno i mineło a teraz jest co innego,takie jest życie.
    Myśle ze smiało mozna powiedziec ze bajka pomogła,w skrócie- dziecko od tygodnia nie placze-potrafi rozmawiac o tym co bylo a niema i niejest mu jakos szczegolnie smutno.

  7. Witam. Czytałam też tę bajke po obiedzie, któregoś dnia po przedszkolu po prostu Eryk poprosił żeby jeszcze raz przeczytać o szczurku i Wojtusiu. Przeczytałam,widziałam że chwilami był jakby zamyślony albo zasmucony,ale po końcu bajki nic niepowiedział,ja mysle ze tak jak Pan napisał na blogu dziecko musi to jakoś przetrawic,wiec nie zaczynałam żadnej rozmowy. Ale od środy już nie placze wieczorami i nawet niewspomina o tym wszystkim czego niema. A jeżeli już cos zobaczy(o!autobus,takim jeżdziliśmy na wieś pamiętasz?) to mówi to z radością,jakby miłym wspomnieniem.A kiedyś było inaczej,był zasmucony. Jeszcze raz dziekuje,jest Pan wspaniałym człowiekiem i napewno cudownym Tatą. Nieraz zajrze jeszcze na Pana blog aby poczytać coś ładnego Erykowi. Pozdrawiam.

  8. Witam Pani Diano!

    I jak tam Eryk? Widzę z opinii, że przynajmniej nie usnął. To już jest coś, bo mój młodszy Kamilek, jak moim szkrabom czytałem to nie dotrwał do połowy… :-)

    W przypadku takich bajek – warto jest je przeczytać nie do poduszki tylko w ciągu dnia. Słuchając w łóżeczku dziecko odbiera to inaczej. Proszę przeczytać Erykowi bajkę też w jego aktywnym czasie.

    Nie spodziewałbym się jakiejś nagłej, dramatycznej przemiany u dziecka pod wpływem bajki. Mam jednak nadzieję, że Erykowi i Pani jest po niej troszeczkę lżej.

    Życzę wszystkiego dobrego! Wiosna już za rogiem!

  9. Wspaniała bajka. Synek czekał do końca co sie stanie,jjak sie zakończy. Bardzo jestem wdzieczna Autorowi za jej napisanie. Z całego serca bardzo Panu dziekuje.

NAPISZ SWÓJ KOMENTARZ

Wpisz komentarz
Wpisz swoje imię