Rozwód a dziecko… Oto bajka terapeutyczna pomagająca dziecku łatwiej zrozumieć i pogodzić się z rozejściem i rozwodem rodziców. Wielu rodziców prosiło o taką bajkę na tę bardzo trudną dla wszystkich okoliczność. Rozwód oznacza wielki stres dla dziecka i może trwale wpłynąć na jego postrzeganie świata. Nie oczekuj cudów, ale bajka może pomóc wytłumaczyć czym jest rozwód i troszkę ułatwić zaakceptowanie tego stanu.
Dobrze jest dostosować treść do sytuacji – tego na jakim etapie jest cała sprawa i w szczególności z kim dziecko zostaje. Bajka jest napisana tak by była w miarę uniwersalna. Zarówno dla układu, gdy dziecko z tym drugim rodzicem się widuje jak i gdy go przy nim w ogólne nie ma. Czytając ją dziecku nie rób z tego jakiejś wielkiej sprawy. Traktuj ją jak każdą inną bajeczkę. Jeżeli dziecko będzie chciał o niej porozmawiać lub jeszcze raz do niej wrócić to super. Ale nic na siłę. Zwykle musi „przetrawić” to samo.
Zachęcam Cię do przeczytania czym są bajki, które leczą i o tym jak tworzyć bajki terapeutyczne. A teraz już zapraszam do czytania!
Bajka o małej chmurce
Wysoko na błękitnym niebie mieszkały sobie kiedyś dwie chmurki. Jedna z nich, biała i pierzasta uwielbiała sunąć spokojnie po otwartym niebie. Wygrzewać się na słoneczku i patrzeć na cały świat z wysoka. Ludzie patrząc na nią z dołu uśmiechali się i wskazywali na nią mówiąc, że wygląda jak wielki, nastroszony ptak. Druga była szara i niespokojna. Wolała ten czas, gdy wiatr dmuchał mocno i porywiście. Szalała wtedy po niebie i lubiła stroić groźne miny. Gdy ludzie patrzyli na nią z dołu to mówili, że zanosi się na deszcz i zaraz wyjmowali parasole.
Chmurki te spotkały się pewnego razu i od razu się sobie spodobały. Białej zaimponowała odwaga i stanowczość tej szarej. Szarą urzekł spokój i ciepło bijące od białej. Przy sobie czuły się dobrze i bardzo chciały być cały czas razem. Po jakimś czasie urodziło im się dziecko – malutka, słodka i przewspaniała chmurka, którą bardzo pokochali. Cała rodzina – Mama, Tata i mała chmurka żyli sobie spokojnie i beztrosko. Ich małe dziecko rosło – szczęśliwe i bardzo kochane.
Po jakimś czasie zaczęli dostrzegać coś, na co wcześniej wcale nie zwracali uwagi. Prawie za każdym razem gdy Mama-chmurka i Tata-chmurka byli blisko siebie pojawiały się między nimi spięcia, błyskawice i pioruny. Ludzie patrząc na to z dołu uciekali szybko do domów zamykając okna i okiennice. Z czasem burze te stawały się jeszcze bardziej groźne i hałaśliwe. Po każdej z nich długo nie przestawał padać deszcz. Nasze chmury płakały tak mocno, że ziemię zalewały całe strumienie, a one od tego schły i marniały.
Coraz trudniej było im być razem. Burze były nie do wytrzymania, a z wypłakanych przez nie łez powstawały całe rzeki i jeziora. Małej chmurce było przez to bardzo źle. Bała się tych strasznych dni, kiedy błyskawice przeszywały całe niebo a od huku piorunów aż puchły wszystkim uszy. Chciała się wtedy schować i wcisnąć w najmniejszy kącik. Gdy mała chmurka była z samą mamą lub z samym tatą wszystko było w porządku. Ale jak tylko jej rodzice byli blisko siebie – zaraz zaczynała się burza.
– Jak to jest, że inne chmury mogą być razem i nie ma przy tym tyle deszczu i piorunów? – pytała mała chmurka.
– Nie wiem – mówiła Mama. Może po prostu bardziej do siebie pasują. A my z Tatą jesteśmy tak bardzo różni, że trudno nam się zgodzić. Chcielibyśmy być wszyscy razem całą rodziną, ale sam widzisz, że gdy tylko jesteśmy blisko zaczynają się te straszne grzmoty i błyskawice.
Mała chmurka czuła, że jej rodzice bardzo ją kochają, ale też widziała, że gdy tylko byli razem to nie mogli się pogodzić. Niebo prawie codziennie było pełne burz i piorunów. Ludzie na ziemi bali się wychodzić z domów i patrzeć do góry na niebo, bo zawsze było one mroczne i straszne. Od wypłakanych strug deszczu chmury schły i marniały tak bardzo, że wszyscy już widzieli, że jeżeli nie przestaną to mogą całkiem z nieba zniknąć.
W końcu przyszedł dzień, że Mama i Tata zdecydowali, że najlepiej będzie gdy się zupełnie rozejdą i będą na stałe daleko od siebie. Mała chmurka pamięta go dobrze bo wtedy było jej tak przykro, że sama długo płakała. Przecież tak bardzo chciała żeby byli razem całą rodziną. Ale już i ona zaczynała czuć, że nie jest to możliwe. To był długi i mroczny dzień i smutno się skończył.
Za to następnego ranka niebo przejaśniło się i wyszło dawno nie widziane słońce. Ludzie ze zdziwieniem i ulgą spoglądali w górę ciesząc się, że ta długa i groźna burza wreszcie się skończyła. Tata chmurka i Mama chmurka były już daleko od siebie. Spytasz pewnie teraz gdzie w takim razie była mała chmurka. Ponieważ była jeszcze malutka to została z Mamusią. Tata jednak bardzo za nią tęsknił i też chciał żeby choć od czasu do czasu mogli być razem. Dlatego często odwiedzała go i razem spędzali wtedy czas tak wesoło jak to tylko chmurki potrafią. Miała teraz wiele wesołych dni z kochającym Tatą i mnóstwo czasu razem ze swoją ukochaną Mamą. A to wszystko już bez tych strasznych burz i błyskawic.
Mała chmurka miała dużo szczęścia. Bo na niebie bywa bardzo różnie. Sam wiesz jak silny potrafi być czasem wiatr. Może rozwiać chmury tak bardzo, że się gubią i zupełnie nie wiedzą gdzie są. Zdarza się więc i tak, że wicher przegoni Tatę chmurkę tak daleko, że nie znajdzie drogi do swojej ukochanej małej chmurki. Nawet jeżeli całe dnie będzie wędrował po niebie szukając.
Następnym razem jak będziesz na podwórku i będzie ładna pogoda to spojrzyj w górę i przyjrzyj się uważnie niebu. Zobacz jak niektóre chmury są blisko siebie i płyną razem. Inne z kolei wolą być dalej od siebie. Tak czasami jest lepiej, jeżeli bycie przy sobie oznacza ciągłe burze, błyskawice i pioruny oraz ciągły deszcz, który niszczy i wysusza.
Każdy szuka sobie kogoś z kim mógłby dzielić swoje dni. Być może nawet za jakiś czas Mama chmurka i Tata chmurka znajdą sobie kogoś z kim będzie im bardzo dobrze i będą szczęśliwi. Bez burz i błyskawic. Mała chmurka też bardzo by tego chciała. Mogłaby wtedy mieć dwie całe kochające rodziny.
Pięknie wydana i ilustrowana książka o jeżyku Cyprianie.
Moi drodzy kochani rodzice. Rozłąka rodziców chmurek i cierpienie owocu ich miłosci tej ukochanej małej chmureczki, to najgorsze doswiadczenie w życiu , to piekło. Kazde z nich cierpi tak samo i przeżywa. Jak temu zaradzić jedyne rozwiązanie nie rozchodzić się!!! Ohhh wiem jak jest cieżko ale NIE ŁĄCZYMY SIE Z KIMŚ DLA KAPRYSU, TYLKO DLA TWORZENIA RODZINY. RODZIC KTORY ZOSTAWIA RODZINE ODCHODZĄC, TO NIEODPOWIEDZIALNE DUZE DZIECKO. Rodzice ktorzy sie rozchodzą, to egzaminu z odpowiedzialnego i dobrego rodzica to niestety ale nie zdali. Powiedziało sie A to trzeba dotrwać do Z. Fajnie sie robi, ale dla dzieci trzeba sie poświecać, a nie martwić o swoje emocje seksualne, swoje ego, swoją wygode, swoje chore potrzeby. Nikt nie powiedział ze bedzie łatwo, zycie to nie bajka czy film. To jeden wielki ciężki krzyż, który nakladamy na siebie w dniu ślubu. I musimy z nim dotrwać do konca drogi, bo mamy misje jako rodzice.POKORA, CIERPLIWOŚĆ, WYROZUMIAŁOŚĆ tego nam brakuje bo jestesmy tylko ludzmi. A to ze grzmi i błyska są tornada itd to tak ma być to jest potrzebne w zwiazku, bo miło jest sie wyładować, a poźniej godzić, aby dzieci uczyły się, od nas ze trzeba wybaczać i zapominać o krzywdach. UDANE MAŁŻENSTWA NIE SĄ EFEKTEM ZNALEZIENIA IDEALNEJ OSOBY TYLKO KOCHANIA NIEIDEALNEGO CZŁOWIEKA JAKIEGO WYBRAŁO SIĘ NA WSPÓŁMAŁŻONKA!!! Nie podejmujcie kochani nigdy żadnej decyzji w gniewie, bo duma i głupota na jednym rosną drzewie. WYBACZAJCIE NAWET WTEDY GDY NIE BYŁO PRZEPROSIN!!! NAWET 77 RAZY I WIECEJ! Baądzcie dla swoich dzieci razem mimo krzywd i burz wierzcie w siebie, wybaczajcie, to jedyny ratunek dla Waszych dzieci. Dajcie im dobry przyklad. Nie badzcie egoistami. KOCHAJCIE BEZ ŻĄDANIA, MÓWCIE BEZ OSKARŻANIA, SLUCHAJCIE BEZ OSADZANIA! Dopóki czlowiek czuje bol zyje, dopoki czlowiek czuje cudzy ból jest czlowiekiem! TAK NA KONIEC NIE MA IDEALNYCH MAŁŻENSTW, TYLKO DOBRZE SKRYWANE TAJEMNICE! POZDRAWIAM WAS SERECZNIE KOCHANI RODZICE
Ps Z moim małżonkiem chmurą wszystko przetrwalismy co moze dotknąć małzenstwo i rodzine ważne aby walczyć i nie poddawać się. Zchować swoje ego i dume do kieszeni. I codziennie powtarzam ze to nie miłość, ze to pomyłka, a jednak trwamy znosimy te grzmoty ktore robimy z nodow raczej i to ja zazwyczaj jestem prowokatorką jak to kobieta. Ale pamietajcie jeszcze jedna mądrość KTO PIERWSZY ZACZNIE KOCHAĆ TEN WYGRAŁ I MA SZANSE URATOWAĆ DRUGIEGO ? a i nie mylcie MIŁOŚCI z UCZUCIEM
Oczywiście bajka tendencyja, jak zwykle stawiająca Tatę w gorszej pozycji, a w życiu różnie bywa…..
Tak, zgadzam się każdy szuka?Często jest tak, że ludzie się rozchodzą, ale nie robią sobie krzywdy i małej chmurce też. Niestety moja ma o wiele trudniej, przez te burze i ucieczkę spotkało Ją wiele złego, powstały rany, które trudno wyleczyć. Walczyłam o Jej bezpieczeństwo z całych sił, niejednokrotnie mi ich brakowało. Mija trzeci rok walki, Ona rośnie, a ja duża chmura nadal nie mogę się pogodzić z niesprawiedliwością. Nie mam wpływu na decyzję jeszcze większych chmurek, od których zależy Twoje istnienie i zdrowie. Proszę, tłumaczę, opowiadam o tym, jak mała chmurka już jest zmęczona. Latami czułam to, co Ona? Uciekłam, przeżyłam, ale nie potrafiłam uchronić Jej, nie zdawałam sobie sprawy, że to będzie takie trudne, że ten trud przeniesie się na Nią. Czasem duże chmurki wolą nie słyszeć i nie widzieć bo same chcą być bezpieczne. Czasem kłamstwo rozdziera rany i wszystkie burze wracają do głowy i serca jak bumerang. Ucieczka do końca nie pomogła. Smutek, żal, rozpacz, niepewność i rozczarowanie ? tyle zostało po walce, której nie powinno być. Ale nie podam się jestem jeszcze silniejszą chmurą, bo bardzo kocham Moją Małą Chmurkę, a jak ktoś kogoś kocha, nie poddaje się i walczy o drugą osobę, troszczy się o nią i z nią jest na dobre i na złe.
Duża Chmurka tak jest zajęta dalszym dokuczaniem drugiej Chmurce, że nie może zając się własnym życiem a atakowana Chmurka stara się nie zatopić w oceanie już nie łez tylko dokumentów, szykan, oszczerstw i walczy by Mała Chmurka nie krzywdziła kiedyś innych i rozkwitła jak czerwony tulipan, który ukryty jest na razie pod ziemią i nie ma prawa głosu, a jak mówi wszyscy myślą że to słowa jej mamy.
Czy jest ktoś kto może pomóc Małej Chmurce?
Bajka tendencyjna stawiająca ojca w złym świetle.
Dokladnie widać ze ojciec chmura to ten zły w tej bajce ale matki chmury w obecnych czasach niestety, ale cześciej zapominają droge do ukochanej rodzinki chmurek, bo są wyzwolone
Mój syn ma 4,5 lata i pyta… Wyprowadziłam się z nim od jego taty, gdy miał 2 lata. Ostatnio jak dopytywał dlaczego nie możemy mieszkać razem, powiedziałam, że „brakło kleju”, którym jest miłość. Uśmiechnął się porozumiewawczo jak mówiłam o tym kleju, tak jakby w końcu zrozumiał.
W moim życiu nieraz zagościł niepokój o swoje życie właśnie przez jak to ktoś napisał durze chmurki. Często szukałem sposobu by je od siebie rozgonić. Namówiłem małego chłopca by puszczał petardy w niebo. Marzyłem wtedy , że w taki sposób uda mi się je przegonić. Doświadczyłem błyskawic w sposób dotkliwy ponieważ często pomimo, że byłem najmniejszym punktem na niebie one uderzały mnie dotkliwie jedna za drugą nie bacząc na mój ból. Pewnego razu będąc chmurką zauważyłem i spostrzegłem, że niektóre chmurki wyrzucają z siebie ogrom kropli, które nawadniały uprawy. Postanowiłem więc zmienić swą postać i dzięki kroplom zejść na ziemię. Zaczął się nowy rozdział mojego życia. Ustaliłem zasady i wartości którymi będę się kierował. Postanowiłem, że już nigdy nikt i nic nie skłoni mnie do powrotu, że będę inny niż duże chmurki. Niestety nie znałem jeszcze całego systemu i wpływu słońca. Pewnego razu opadając na ziemię na swojej drodze spotkałem pięknego tulipana. Był jedyny w swoim rodzaju. Z miliona tulipanów tylko on uśmiechał się ukradkiem i szeptał bym spadł właśnie na niego. Tulipan często był bardzo spragniony i z tego powodu rzadko rozkwitał. Dzięki kroplom tulipan odżył i nabrał jeszcze większego blasku a ja dzięki niemu miałem możliwość schodzić na ziemię. Nie wiedziałem jednak, że nie wystarczy tylko podlewać tulipana. Byłem przecież chmurką, która starała się zejść na ziemię. Tulipan umiał tylko prosić o kroplę ale zapomniał o tym, że potrzebuje wiatru, tlenu i słońca by móc w pełni żyć. Pewnego razu opadając na tulipan zauważyłem, że jest smutny. Niestety on nie umiał mi wytłumaczyć dlaczego.. Umiał tylko prosić o krople. Z obserwacji wywnioskowałem, że dzięki słońcu kwiaty rozkwitały a w wietrzne dni wykonywały piękny taniec kołysząc się na boki. Nie rozumiałem jednak po co jest im tlen. Tulipan umiał tylko prosić o krople… W upalne dni zmieniałem się w chmurkę by zapewnić cień dla spragnionego tulipana starałem się też wypuszczać z siebie krople, które miały nawadniać piękny tulipan. Niestety nie mogłem być w dwóch miejscach na raz i często krople spadały obok tulipana. W pochmurne dni przeganiałem inne chmury by chodź mały strumień promienia docierał na spragniony tulipan. W duszne dni latałem jak szalony po niebie by chodź odrobinę powiewu wiatru przeleciał przez mój piękny tulipan. Dalej jednak nie rozumiałem jak mam zapewnić tlen. Przez to wszystko zapomniałem, że miałem zejść na ziemię i tam pozostać. Zapomniałem o zasadach i wartościach bo liczył się tylko mój piękny tulipan. Słońce ma to do siebie, że wysusza i zmienia krople w parę… jego ciepło rozpuszcza wszystkie chmury. Byłem tak zajęty dbaniem o mój piękny tulipan tak zajęty odgadnięciem po co i do czego służy tlen, że nie zauważyłem zmiany jaka następowała. Pewnego dnia wyparowałem… A miałem marzenia, wartości i zasady. A to wszystko dla mojego pięknego spragnionego tulipana, który nie umiał powiedzieć i wyjaśnić do czego służy tlen. Podobno zamieniłem się w parę… Która ostatnie swe tchnienia oddaje dla reszty tulipanów, które powstały przy rozkwicie mojego pięknego spragnionego tulipana. Kochający tata. PP.
Dziękuję Panie Patryku za dopisanie swojej części bajeczki!
Dziękuję za ta bajkę… moje dziecko jest malutkie ale ni sala możliwości by wyjaśnić dziecku ci i jak